Asset Publisher Asset Publisher

ROCZNICA LUTOWEJ DEPORTACJI LEŚNIKÓW KRESOWYCH

Data 10 lutego 1940 roku to dzień rozpoczęcia przygotowanej skrupulatnie przez NKWD deportacji w głąb Rosji tysięcy Polaków z ich rodzinami, po zagarnięciu ziem Kresów Wschodnich w okresie kampanii wrześniowej 1939 r., które zgodnie z paktem Ribbentrop - Mołotow, znalazły się w sowieckiej strefie okupacyjnej.

Los wielu rodaków żyjących do wojny na Wschodzie wciąż pozostaje nieznany. Jedną z najbardziej represjonowanych grup zawodowych, która w sowieckich deportacjach  ucierpiała najbardziej była polska służba leśna i to poczynając od najniższego szczebla - gajowych. Nie pominięto i ich choć nie stanowili istotnego zagrożenia dla „bolszewizmu", nie byli majętnymi „burżujami", przeważnie wywodzili się z miejscowego niezamożnego społeczeństwa wiejskiego i nie posiadali zdobytego starannego wykształcenia. W wykonywaniu swojej profesji „nadrabiali" dobrym przygotowaniem praktycznym nabytym przy pracy w lesie i łowisku, dzięki wieloletniej służbie u boku wykształconych i doświadczonych leśników.

Tego dnia w „bydlęcych" wagonach wywieziono również całą załogę Nadleśnictwa Państwowego Berehy (obecnie Ustrzyki Dolne). Z zapisów wspomnień mieszkańca Ustrzyk Dolnych, Władysława Dziduszko wiemy, że wśród pierwszych zesłańców byli właśnie leśnicy: „W lutym wywieziono pierwszą partię Polaków na Sybir. Takich wywózek jeszcze nie widzieliśmy i nikt się ich nie spodziewał. Wszystko to było dla nas zaskoczeniem. Na stację zajechał pociąg towarowy „z kominkami". W każdym wagonie był ustawiony mały, żelazny piecyk, z którego rura, odprowadzająca dym, wystawała ponad dach wagonu jak mały komin. W nocy NKWD-ziści otoczyli Nadleśnictwo w Berehach Dolnych, oddalonych o trzy kilometry od Ustrzyk i cały personel, tj. nadleśniczego, leśniczych i urzędników z ich rodzinami, wywieźli na kilku furmankach na stację i załadowali do wagonów. Ostatnia furmanka z wywożonymi przejeżdżała przez Ustrzyki na stację rano. Ludzie poznali jadących…"

Ze szczątkowych informacji wiadomo, że wśród pracowników nadleśnictwa deportowani zostali: nadleśniczy Józef Strach z rodziną, Kendzińscy, Jedliczkowie, Sodomowie, leśniczy Walerian Laszkiewicz z Krościenka, gajowy Józef Zacharko. Nie wiadomo jaki los spotkał pozostałych leśników z tego nadleśnictwa mieszkających poza Berehami Dolnymi, którymi w owym czasie według różnych źródeł byli między innymi:

- leśniczy Gierma Andrzej – z Krościenka (leśniczówka „na Hucie"),
- gajowy Ścieranka Michał – z Krościenka „na Górnym Końcu" (był już na emeryturze, a gajowym został jeszcze za czasów Austrii),
- leśniczy Kloc Władysław – z Liskowatego (mieszkał w Oberstdorfie k/Krościenka),
- gajowy Biskup Franciszek – z Krościenka (piłsudczyk z legionową przeszłością, co stawiało go w szeregu najbardziej zagrożonych wywózką),
- gajowy Włodek Władysław – z Krościenka, gajówka „na Zastawyszczu", (również legionista),
- gajowy Prus Kazimierz – z Krościenka, pochodził z rodu o bogatych, wielopokoleniowych tradycjach leśnych, jego gajówka stała w połowie drogi z Krościenka do Stebnika ,
- leśniczy Ferenc Kornel – z Bandrowa, po nim już w latach okupacji leśniczym był Antoni Polański zamordowany przez UPA w 1944 r.

Wykaz ludzi do deportacji przygotowywany był starannie w czym Sowietom pomagali miejscowi aktywiści komunistyczni. W przypadku rejonu ustrzyckiego jednym z wyróżniających się był Lejb Messer.

Jaki los spotkał polskich leśników dziś z przygranicznych miejscowości, leżących po ukraińskiej stronie np. leśniczego Gustawa Lessera z Rudawki, czy leśniczego Loreta ze Smolnicy? W tych miejscowościach do wojny stały leśniczówki, gdzie były siedziby leśnictw należące do sąsiedniego państwowego Nadleśnictwa Starzawa, którego nadleśniczym był Edward Szerengowski (Szerękowski ?). Wiadomo, że jego grób znajduje się na cmentarzu w Krościenku. Spoczywają tam też gajowi z Rudawki bracia Karol i Emil Rożek, zabici przez UPA w 1943 r. Co stało się z pozostała załogą tego nadleśnictwa? Czy ślad po nich zaginął? Przed wybuchem wojny na tzw. Dobromilszczyźnie było 4 państwowe nadleśnictwa Berehy, Dobromil, Michowa i Starzawa, a samo Krościenko k/Ustrzyk Dolnych leżało na styku trzech  nadleśnictw. Czy uda się ustalić wojenne losy leśników z tych terenów?

W tym samym dniu z całych Kresów deportowano tysiące ludzi, dlatego tylko, że służyli lasom i Polsce. Data 10 lutego 1940 roku ma zatem wielkie znaczenie w historii leśnictwa i domaga się pamięci.